piątek, 28 marca 2008

H4x4 2008 czyli offroadu ciąg dalszy



Ruszyła tegoroczna torowa liga offroad'owa! W zeszłym roku H6, w tym roku H4x4. Zasady pozostały te same, skrócił się tylko czas i teraz w 4 godziny zawodnicy mają za zadanie pokonać jak najwięcej okrążeń zamkniętego toru. Pierwsza edycja odbyła się w Olszynie - niestety nie tej lubuskiej a dolnośląskiej. Na miejsce dotarliśmy niestety już po występie quadów i motocykli - a szkoda bo quady to moje.... nieistotne - kiedyś jak będę bogaty to se takiego sprawie...

Tym razem zabrałem ze sobą kamerą - tak na próbę - żeby przetestować siebie i sprzęt. Sprzętem dzieliłem się z Jagódką, która w sumie pierwszy raz na taką skalę pstrykała foty a kamerę to trzymała po raz pierwszy w ręku - szkoda, że tego nie uwieczniłem. Z filmu jeszcze nic nie zlepiłem i raczej na razie nie znajdę na to czasu - tymczasem z fotek udało się odnaleźć kilka naprawdę fajnych. I od razu napiszę - bo pod postem z zeszłorocznego H6 ktoś niezadowolony się wpisał - To nie jest relacja z tej imprezy - ja nie jestem komentatorem sportowym i tabel też tu nie będę umieszczał. Nieistotne jest dla mnie kto wygrał - jadę się tam dobrze bawić i zrobić ciekawe zdjęcia i oto one:









































A te i jeszcze kilka innych na Picasie:

H4x4 2008 - runda I

sobota, 15 marca 2008

Zamiast urodzin - Eliza!

Urodziny Julii zebrały prawie całą rodzinkę. Lecz mimo usilnych starań gospodarzy i pysznego tortu od mamusi, uwaga wszystkich skupiona była na... Elizce. Coraz większa, sprytniejsza i w dalszym ciągu kochana - odwróciła uwagę wszystkich od premiery moich filmowych wypocin. Ja oczywiście, można powiedzieć jak zwykle, zaopatrzony byłem w aparat, z którego oczywiście skorzystałem.












niedziela, 9 marca 2008

Kto by pomyślał, że w lutym...

Kto by pomyślał, że w lutym przyjdzie wiosna. Jeszcze chyba nigdy w lutym nie jeździłem w krótkich spodenkach, ale jak temperatura powietrza oscyluje gdzieś w okolicy trzynastej kreski nad zerem, to nie ma innego wyjścia, zwłaszcza że jazda na rowerze generuje spore ilości ciepła, które gdzieś trzeba wydalić. Faktem jest, że ludzie których mijaliśmy w lesie dziwnie się patrzyli i dziwnie uśmiechali, więc albo było im zimno i byli pod wrażeniem, albo sami ubierają się patrząc w kalendarz - wszak luty zobowiązuje. Jak to mówią - 'idzie luty - podkuj buty'.

24 lutego piękna pogoda pchnęła całą rodzinkę do Zielonego Lasu - ja z Kaśką śmigaliśmy na rowerkach a reszta truchtem. Pogoda dopisała i gdyby nie nisko zawieszone słońce i uśpiona jeszcze flora to powiedziałbym, że to maj. Pierwsza poważna jazda na rowerach.....cudowna sprawa teraz tylko czekać na podobną pogodę i przede wszystkim na czas, którego jak powszechnie wiadomo - nie mam...






















Nieco więcej fotek w Picassie:

Zielony Las w lutym 2008