Niestety nie moge się doprosić internetu. Proszę i proszę i nic. W związku z tym ilość postów jak widać drastycznie się zmniejszyła. I tak będzie do czasu założenia internetu, bo za bardzo nie mam gdzie korzystać przy napiętym planie dnia i tygodnia i miesiąca. Oprócz tego ostatnio dręczył nas jakiś wirus. Tydzień męczarni nareszcie się kończy. Skończyła się choroba więc zacznie się praca. I tak w kółko Macieja. Tymczasem dzisiaj nastał wesoły dzień. Żegnam się z rowerem moim -była by tragedia, bo to ważna część mojego życia, ale tak źle nie jest - będzie nowy. Stary przechodzi w ręce Jagódki, a ja wspinam się o parę szczebelków w rowerowej przygodzi. W sumie to jest szczyt tej drabiny jeśli chodzi o moje rowerowe potrzeby. Dzisiaj być może pierwsza jazda.
A w następnym poście już bez zbędnych tekstów bo czasu nie mam - DAG raz jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz