sobota, 31 lipca 2010

PW 2010 część szósta

Witam ponownie wiernych czytelników. Dzisiaj na polu straszny palnik - grzeje niemiłosiernie. Nie przeszkodziło to Jerzemu Buzkowi w spacerze między namiotami ze swoimi oficerami BORu. Niesamowicie otwarty i miły człowiek - na spotkaniu z nim tłumy.
Na asp również tłumy wokół Marka Kondrata, pewnie też jest miły:-)
Zaraz rusza duża scena, więc pora na mnie.
Przy okazji gorące jak kostrzyńskie słońce pozdrowienia dla moich dzielnych dziewczyn.

PW 2010 część piąta

Pierwszy dzień koncertów i już mam pierwszego kandydata do złotego bączka. Papa Roach dał taki koncert,że przyćmił resztę kapel. Orphan Hate wskoczył u mnie na drugie miejsce. Cała reszta daleko w tyle. Niczym nie zaskoczyła Flinta, a piosenką 'Żałuję' popełniła sceniczne sepuku.
Steczkowska- chmm. Nigel też nie wpasował się w moje gusta. Muzyka jak najbardziej ok, ale to Woodstock, a nie polskie radio. Późniejszych kapel nawet nie widziałem bo było już po 12, a mamusia kazała mi szybko chodzić spać:-). Poza muzyką - odwiedziła mnie reprezentacja Zielonej Góry, która niespodziewanie odwiedziła pole. Szkoda tylko że reprezentacja Żar nie wiedziała o wyjeździe...też by się zabrała.
Tymczasem mamy nowy dzień, zaraz śniadanko i do roboty.

piątek, 30 lipca 2010

PW 2010 część czwarta





No i ruszyła machina oooo Materna? Jerzy? No tyle się dzieje a tu jeszcze niespodzianki. Kurz, błoto, rock & roll - to takie telegraficzne streszczenie tego szaleństwa. Na Papa Roach z pewnością tłum wypełni wolną przestrzeń pod sceną. Dla wielu to największa gwiazda w tym roku.

PW 2010 część trzecia

Kolejne wejście na żywo z pola. Technika tak poszła do przodu, że w szczerym polu można bloga uaktualniać...
Machina się rozpędza. Nad polem zawisł już woodstockowy smog. Nie opadnie do końca - no chyba że coś kapnie z nieba.
W ekipie pełna gotowość. Zadania realizujemy zgodnie z planem, którego w tym roku nie ma.

czwartek, 29 lipca 2010

PW2010 ciąg dalszy

Powoli mija kolejny dzień na polu. Praca mnie jeszcze nie zmęczyła. Słońce troszkę doskwiera, ale z dwojga złego to lepsze słońce niż deszcz. Śmigam coś porobić.

PW 2010 cześć pierwsza

Pozdrowienia z rozpalonego słońcem pola. Namiotów przybywa i... nie chce mi się więcej pisać...

niedziela, 11 lipca 2010

Tymczasem na równiku

U nas w pokoju 32 stopnie. Tylko leżenie w strumieniu z wentylatora pomaga. Mi nie jest do śmiechu. Temperatura w samochodzie zepsuła wskazówkę termometru. Koszmar. Zarządziłem ewakuację.

___
Send by Nokia

Ładne kwiatki?

Kwiatek jumany z Babcinego ogródka.


___
Send by Nokia