wtorek, 24 kwietnia 2007

No bo OKA to są w różnych kolorach.

Oko w banerze na górze też jest tak naprawdę niebieskie, ale światło słoneczne prawdopodobnie nieco zmieniło jego barwę. Ciekawe skąd Anonimowy(a) wiedział, że to ta sama osoba. Prawda jest taka, że oryginalne OKO ma kolor niebieski, oko z poprzedniego posta było nieco obrabiane, ale nie zmieniałem jego koloru. Zdjęcie to jak nawet napisałem na nim (digital) było cyfrowe, mało tego - zrobiłem je w RAW'ie. Takie zdjęcie trzeba wywołać w komputerze, czyli ustawić wszystkie jego parametry - stąd takie zdjęcie. A więc dzisiaj, przygotowane jak zwykle w pozycji bocznej ustalonej (jedno z nich na kolanach) Różne wersje OKA. Pierwsze oryginalne, reszta to wariacje.





piątek, 20 kwietnia 2007

Pimp my OKO...

I znowu udało mi się zrobić ciekawe zdjęcie. Wydaje mi się, że całkiem ciekawie wyszło mimo, że w wersji oryginalnej, czyli bez obróbki na pewno wyglądało o wiele gorzej. Nie przez to, że obiekt kiepski (obiekt rewelacyjny), ale z braku dobrego oświetlenia. Oko wyglądało normalnie. Postarałem się, a wymagało to wiele wysiłku - bo nie mam biurka i wszystkie operacje wykonuje na leżąco w pozycji bocznej ustalonej. Magia obróbki cyfrowej zdziałała cuda. Troszkę skadrowałem, pokręciłem suwakami i wyszło. I jak to mówią niedźwiedzie "Misie podoba".

niedziela, 15 kwietnia 2007

Biketripy górą

Z dumą możemy powiadomić, że spodziewamy się... wyjazdu w góry. Kilka razy w roku pojawiamy się na różnych wzniesieniach. Tym razem jednak środkiem lokomocji nie będą nogi - tylko rowery. Wszyscy zainteresowani zaopatrzeni zostali w odpowiedni sprzęt. Mamy rowery - to oczywiste, mamy bagażnik na samochodzie, mocowania do rowerów i sakwy. Brakuje jednak nieco kondycji, więc cały weekend przeznaczyliśmy na zwiedzanie okolicy. Najwięcej postępów zrobiła w dwa dni Jagoda, która nigdy wcześniej nie jeździła w takie trasy. Wczoraj na nowym (starym) rowerku ostro przecinała piaskowe poczołgowe drogi. Wiadomo, że w kilkanaście dni nie zdziałamy cudów, ale i trasa jaką sobie zaplanujemy pewnie nie będzie ekstremalną. Wszystko zależyć będzie od pogody. Mamy nadzieje, że po majowym weekendzie będziemy mieli za sobą pierwszy raz w górach na bicyklach...

Oto wczorajszy etap przygotowawczy:



W ekipie poniżej brakuję jednej osoby - Mobydicka, który trzaska regipsy w mieszkaniu. Jakoś musi mieszkać...

No i tutaj - ja we własnej osobie. Tylko ja potrafię przy prędkości 30km/h strzelić sobie tak wyraźną fotę.

A tutaj sesja fotograficzna w której wystąpił mój nowy rowerek - ładny kawał alu.





niedziela, 1 kwietnia 2007

Wyprawa: Koszary-Marszów

Dzisiaj wybraliśmy się z Reaperami na wyprawę do Marszowa. Miało być miło i było, ale nie tak jak miało być. Droga miała być krótka i prosta. Trochę jednak się wydłużyła i nie pomogła nawet antena GPS, którą Reaper niósł w kieszeni. Telefon tylko rejestrował naszą prawie porażkę.Tak więc wiedzieliśmy z jaką prędkością idziemy i ile już kilometrów za nami. Dopiero po wczytaniu danych okazało się jak bardzo minęliśmy się z planowaną trasą. Jednak nie ma tego złego - w końcu trafiliśmy a w Marszowie spotkaliśmy Państwa Dudzińskich w czerwonej skodzie. Skoda zabrała chętnych na krótki wypad do Olszyńca. Ja i Reaper byliśmy zmotoryzowani - ja na rowerze, a on z wózkiem, więc się nie załapaliśmy. Reaper ruszył prostszą drogą do Koszar a ja pognałem do Olszyńca i z powrotem. Rower więc przetestowany a wózek ubłocony - wyprawę można uznać za udaną. Poniżej pewna nowość - zapis z GPS wpisany na mapę - oczywiście drogi jaką pokonał Reaper. Ja zrobiłem więcej a reszta ściemniała w samochodzie...