czwartek, 26 kwietnia 2012

Fa Fa Fa


 Jak byście nie wiedzieli jak robią kaczuszki to już będziecie wiedzieć. To nic trudnego - można samemu potrenować i potem zabłysnąć w towarzystwie.



środa, 25 kwietnia 2012

Orzeł Bielik



Patrze sobie dzisiaj i oczom nie wierzę - 1165 osób obserwuje siedzącego w gnieździe orła bielika. Orzeł nie wydaje się tym faktem zaniepokojony, kręci głową, niezbyt często wstaje na nogi. Niby nuda, a tym czasem już prawie 1200 osób patrzy. Wiaterek lekko porusza drzewem na którym jest gniazdo, lekko podwiewa piórka, ale nic poza tym. Dlaczego tyle osób siedzi i patrzy na tego orła? Nie wiem. Dlaczego ja siedzę? Też nie wiem, ale coś mnie codziennie pcha, żeby włączyć tą stronę, żeby przeczytać co o nim piszą na fanpage'u FB.

Do rzeczy - ów bielik stał się sławny w momencie, kiedy pracownicy Lasów Państwowych wspólnie z Komitetem Ochrony Orłów zamontowali kamerę IP z widokiem na gniazdo orłów. Niczego nieświadoma para dostojnych orłów spokojnie i na zmianę wysiaduje jaja, z których lada dzień powinny się wykluć młode. Kto wie - może wtedy orzeł będzie mógł konkurować z "M jak Miłość".

Orły można obserwować pod adresem: http://www.lasy.gov.pl/bielik.
Można też poczytać i pooglądać zdjęcia fanów na FB: http://www.facebook.com/BielikiOnline

Tymczasem 1222 osoby podglądają rodzinkę...

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Madzia - 21.04.2012


Najnowsza produkcja z Madzią w roli głównej - tym razem relacja z sobotniego wypadu na wieś. Oprócz herbatki i ciastek u Cioci były koniki i piesek, więc i była zabawa!!!

Mogą być problemy z odtwarzaniem - z pewnością film niedostępny w Niemczech i w telewizorach i jeszcze gdzieś tam...wiadomo prawa autorskie. Mam nadzieję, że Slash się nie obrazi i nie wyrzuci mnie ze znajomych na FB...Zmiana podkładu w tym przypadku to jak montaż od nowa - nie chce mi się.

Dla ciekawskich:
Kamera - GoPro HD Hero
Stabilizacja - samoróbka z teleskopowego kija od miotły

Madzia i Ciuch Ciuch


No i wpadłem. Powstał krótki klip z Madzią. O portalach nie zapomniałem, ale na bloga to już nie wrzuciłem - taki ze mnie nicpoń. Pewnie już wszyscy widzieli, ale ważne, żeby film był z bloga dostępny - łatwiej go będzie znaleźć.



Historia była krótka - fascynacja Madzi pociągami rosła. W co trzeciej bajce jakiś pociąg, w co piątym teledysku dla dzieci jakaś ciuchcia. Trza było w końcu wystartować i pokazać prawdziwą. Może nie było idealnie, bo teraz na tych krótszych trasach pociągi wyglądają jak autobusy i nijak sie mają do tych dymiących z bajek...

Kamerę chwyciłem w ostatniej chwili i niezbyt dużo materiału skręciłem, ale na jeden klip starczyło. Szkoda tylko, że nie udało się nakręcić samej jazdy.

I uwaga. W przygotowaniu kolejny filmik i tym razem premiera na blogu!!! Już jutro...tzn. dzisiaj (zasiedziałem się).

piątek, 13 kwietnia 2012

Kopernik nas oszukał



10 kwietnia  zgodnie z planem odebrać miałem siostrę z lotniska Copernicus we Wrocławiu. Wtedy właśnie kończyły się jej wiosenne wakacje na wyspach. Planowany przylot samolotu: 1:55.
Pomyślałem sobie - nudy. Nocny przejazd pustą autostradą, odbiór i powrót zatłoczoną autostradą. Nic się nie dzieje i warto by było jakoś tą nudę wygonić. Lotnisko, samolot...pomysł wpadł mi tylko jeden - zobaczyć lądowanie z bliska. Trzeba było się przygotować - sprawdzić od której strony samoloty podchodzą do lotniska, wyznaczyć miejsce obserwacji i trasę dojazdu, przygotować telefon mamy tak, aby można było śledzić lot samolotu. Tak, mama była pasażerem - chciała mnie pilnować, co bym nie zasnął i za szybko nie jechał :-)

Początkowo przygotowania szły gładko - prześledziłem dwa wcześniejsze loty tego przewoźnika na tej trasie, wyznaczyłem punkt na przedłużeniu pasa, na drodze publicznej idealnie pod lądującym samolotem. Oba podchodziły po okrążeniu miasta od południowego-wschodu - to była dobra wiadomość bo przy samym płocie lotniska szła asfaltowa droga - łatwa i pewna lokalizacja. 'Bingo' pomyślałem - ja jestem umiarkowanym fanem awiacji, a mama drży na widok nisko lecącego samolotu - poziom adrenaliny z pewnością by nam podskoczył.

Przeszedłem do następnych punktów przygotowań - pierwszego dnia świąt zasiedliśmy z Markiem do telefonu mamy - wyposażony w system Android z zainstalowaną aplikacją Flightradar24 idealnie nadawał się do obserwacji nadlatującego samolotu. Żeby jednak nie narażać się na koszty - Android musiał się połączyć za pomocą mojego telefonu do sieci. Mam wykupiony pakiet danych, a mama nie. Jednak zmuszenie Androida do współpracy z siecią Ad-hoc okazało się trudniejsze niż myśleliśmy i skończyło się na twardym resecie i późniejszym przywracaniu go do stanu sprzed awarii. Trudno - kilka megabajtów to nie majątek - mama płaci.

Przed wizytą na terminalu - zbadaliśmy trasę dojazdu do punktu obserwacyjnego i czas potrzebny na dojazd. Nie chcieliśmy Kasi narażać na samotność na terminalu w środku nocy. Czas był mocno napięty, więc zwiedzanie terminalu trwało 10min i trzeba było szybko wracać do punktu obserwacji. W drodze widzieliśmy w telefonie, że samolot się zbliża, wszystko wskazywało też na to, że przeleci nam nad głowami. Nie spodziewaliśmy się, że Kopernik tak nas przechytrzy....

Niemal dokładnie nad Legnicą samolot zniknął z radarów i już się nie pojawił. Sprawa dziwna bo zazwyczaj znika będąc kilka metrów nad pasem. No nic - trzeba czekać... czekaliśmy, czekaliśmy, marznęliśmy, aż w końcu zadzwonił telefon. To siostra, która własnie skończyła odprawę...do jasnej anielki!!!!!!!! To my zamiast w ciepłym holu pięknego terminala obserwować kołujący samolot, witać jak wszyscy (ze wzruszeniem) przybysza - marzniemy w szczerym polu....... samolot wylądował od drugiej strony!!!!!!!!!! Pięć godzin wyrwanych ze snu, tyle przygotowań, a w pamięci tylko wicher, zaorane pole i zmarznięte ręce??? Tak!!!

Całe szczęście, że siostra zaciekawiła nas opowiadaniami, bo cały czas bym rozmyślał w drodze powrotnej jaki to ze mnie fan awiacji...


    
Dla ciekawych co i w jakiej ilości lata po naszym niebie: Flightradar24

czwartek, 12 kwietnia 2012

Po tylu latach powstał.


Ledwo co odpalił i umarł - blog Gorgomiła. Teraz powstał i mam nadzieje, że dłużej wytrzyma. Cztery lata temu świat wyglądał inaczej. Wtedy mogliśmy wspominać wspólne dzieciństwo - teraz jesteśmy niemal rodziną.

A połączyła nas...


sobota, 7 kwietnia 2012

Przedświąteczny raport


 Święta są już nieuniknione. Już za późno, żeby uciec od tego szaleństwa przygotowań. Generalnie to nie powinienem narzekać, bo wcale się nie namęczyłem, ale i tak chciałoby się nic nie robić - tylko odpoczywać. Co prawda pojęcie odpoczynku, gdy w domu grasuje naładowana energią dwulatka ma nieco inne znaczenie, no ale lepsze to niż 'generalne porządki'.

 Obecnie zauważam dwa podejścia:

  1. jak dawniej: zarób się po pachy, strać czas, zdrowie i pieniądze - klasycznie z górą jedzenia, którego i tak nikt nie przetrawi, co najwyżej z rozepchanym do granic żołądkiem legnie na dywanie (rodzinna tradycja)
  2. jak dzisiaj: kup co niezbędne, strać niewiele pieniędzy, zdrowia i czasu - goście i tak będą przejedzeni, ale brak nadmiernej różnorodności sprawi, że człowiek będzie czuł się lepiej (tu i ówdzie).   

Brakuje mi tutaj trzeciego punktu - totalnej olewki, czy to w domu, czy na wyjeździe. Zwykłego posiedzenia bez tych stresów związanych ze świętami: czy smaczne, czy nie przypalone, czy czysto, czy pachnie, czy to w rogu to pajęczyna, czy oni to widzą...itd. Póki co z dwojga złego wybieram pkt. 2.

 Poza świątecznym szaleństwem nie dzieje się wiele - wszyscy zdrowi, z uśmiechem na twarzy - przynajmniej u nas w domu, słyszałem, że dwa bloki dalej jakieś dolegliwości dokuczają. Jak ból doskwiera to i 'Wesołych Świąt' nie pomoże.


A oto zdjęciowy skrót wydarzeń:

Pierwsza w życiu pisanka Madzi. Nie jedna - cała seria.


Jak najlepiej zwrócić na siebie uwagę służb celnych na lotnisku? Spakować do walizy przedmiot wyglądający jak pistolet.


Z cyklu: Gdzie to jest? Dla ułatwienia dodam, że jest miło i, że jest miło...


Jak rozpoznać czy w kotletach jest mięso, czy go nie ma (tylko soja)? Mina Madzi powie prawdę: Kwaśna - soja, wesoła - mięso.