wtorek, 30 października 2007

Zdob Si Zdub - czytać tak jak napisane

Coroczny Festival Kronopol już w zeszłym roku przekształcił się w bardziej przyswajalną dla szerszej grupy ludzi imprezę. Początkowo było o ile się nie mylę coś z poezji śpiewanej, ale mogę się mylić.
W zeszłym roku było tylko zimno, w tym roku oprócz tego, że zimno to jeszcze lało. Chyba organizatorzy powinni się zastanowić nad organizacją imprezy w bardziej pewnym terminie.
Tymczasem nie zważając na pogodę postanowiliśmy udać się z Jagódką na występ zespołu Zdob Si Zdub i okazało się, że nikt z moich znajomych nie ma pojęcia co to za zespół. Mieli prawo nie wiedzieć, w końcu alternatywna muzyka tak się nazywa z tego powodu, że mało kto jej słucha. Mało kto słucha alternatywnych stacji radiowych, nikt nie chodzi na koncerty mało znanych kapel. Taki to jakiś dziwny kraj, że jakość zespołu określa obecność w mediach, a nie jego jakość. Wystarczy wystąpić w TV, zabłysnąć w Sopocie, dostać się do Eurowizji i już ma się zapewnione dostatnie życie. Podobny scenariusz spotkał ostatnio zespół Feel (o nim później).

Zdob Si Zdub - mołdawska kapela, założona w 1994 roku. Grają niesamowicie skoczny mix rocka, hip-hopu(mało) i bałkańskiego folkloru. Całość jest tak sympatycznie melodyjna, że ciężko się nie poruszać podczas koncertu live. Kto był to wie...

A z resztą!! Ja nikogo nie zmuszam, jak ktoś woli słuchać papki typu 'Złote przeboje', którą ostatnio słychać nawet W RMF i ZET to ja tego nie zmienię.

Na zdjęciach - Zdob Si Zdub w Żarach.




niedziela, 28 października 2007

Niby październik a jednak wrzesień...

Bo już chciałbym podzielić się z Wami wczorajszymi emocjami, ale porządek musi być!! Wczoraj - w październikową sobotę odbył się r...atatam - nieważne - bo na blogu jest 5.09 - środa, a na niebie ciekawy i dający trochę możliwości podczas obróbki zachód słońca. Te kolorki, kontrasty znowu przypominają mi Zachód po Chińsku, gdzie cały czas trwają rozmowy.





No dobra - jedną fotkę wrzucę. Zobaczcie kto mi wczoraj pozował:

czwartek, 25 października 2007

Kluska z Grilla

Grillem w Marszowie u kuzynki Ani kończymy sierpień 2007.

Grill jaki jest każdy wie - kiełbaska, piwko i dobra zabawa w dobrym towarzystwie. Aparat, który jest raczej nierozłącznym elementem podczas każdego wyjścia z domu tym razem skupił swą matrycę na Elizce. Kluska zdominowała kartę pamięci i zamiast macro-kiełbaski czy portretu wujka - dzisiaj KLUSKA Z GRILLA.





środa, 24 października 2007

Wrocław

W drugiej połowie sierpnia odwiedziliśmy Wrocław. Od czasu do czasu trzeba wyrwać się z tej spokojnej sielanki wśród drzew i zwierząt i wpaść w typowo wielkomiejski wir i odwiedzić rodzinkę.

Rudi - wydoroślał i...

...nauczył się nowych sztuczek. Tu prawdopodobnie udawał kangura.

A odpowiedzialność za umieszczenie zdjęć poniżej - bez zgody osób fotografowanych ponosi oczywiście Jagódka...


czwartek, 18 października 2007

Raz a dobrze...

Tego lata miarka się przebrała. Pewne zwierzątka, o których mowa była nie raz, rozjuszyły mnie na całego. Pewnego dnia przed drzwiami do naszej piwnicy leżał potwór, potem w piwnicy zaczęło robić się brudno. Niby człowiek nie korzysta zbyt często, a syf coraz większy. Rower Jagódki po dwóch dniach leżakowania wyglądał jak po całodziennym maratonie w ciężkim terenie - chyba służył im jako karuzela. Szury, bo o nich mowa, rozpanoszyły się w naszej piwnicy, wykorzystały brak światła, niezbyt częste nasze wizyty i dość ciekawe wyposażenie. Po poprzednim właścicielu zostało parę gadżetów, ja dorzuciłem kilka kartonów ze styropianem i powstał swego rodzaju Hilton dla szczurków. Wspólnymi siłami zamontowaliśmy oświetlenie i wtedy dopiero okazało sie jak bardzo poważny jest to problem.

Widok tego burdelu był na tyle nieciekawy, że nawet nie chciało mi się robić zdjęć. Zachęciły mnie same zwierzątka, które prawdopodobnie były na tyle młode i głupie, że nawet nie przeszkadzała im obecność ludzi, stuwatowej żarówki, a później flesza aparatu.
Dwa dni walki i jest porządek i gresowe płytki na solidnej zaprawie.

Szczurki same sobie zrobiły dziury w betonowej podłodze - w piwnicy były trzy takie dziury.

A tutaj w obecności pięciu osób i flesza szczur przyjmuję od nas prezent tzw. Rat Killer Perfect. Polecam dla takich gości. Tego wieczoru goście zjadły całe pudełko, które zawierało chyba ze dwadzieścia takich dawek. Na pewno się podzielił z resztą, a taką ilością naje się niejedno stadko. Ta witaminka zaczyna działać po kilku dniach, więc zdążyły pewnie zjeść całą dawkę - śmierć była nieunikniona. Do tego czasu podłoga już była zalepiona.

Prace zakończyliśmy wieczorem, w momencie kiedy zachodzące słońce na chwilę przebiło sie przez chmury.

środa, 17 października 2007

Tymczasem dalej mamy sierpień

Po info o nowym sprzęcie wracam do sierpnia i starego sprzętu. Nie ma co przeskakiwać bo 1500 zdjęć piechotą nie chodzi. Jak już się pstrykło to teraz trzeba przynajmniej parę wrzucić na bloga.
Mamy więc sierpień, piękna pogoda - pora wyskoczyć na spacer, a że prawie nigdzie się nie ruszam bez aparatu, więc coś z tego spaceru pozostało. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie poprzesuwał suwaczków w tym moim programie do obróbki zdjęć.





wtorek, 16 października 2007

Już nadrabiam

Wczoraj miałem urodzinki, a skoro już po to mogę się pochwalić nową zabaweczką. Zdziwił mnie fakt, że Jagódka zaproponowała mi wręczenie prezentu już w czwartek. No dobra - może się zepsuje do poniedziałku...
W kopercie pod słońce wyłaniała się kwadratowa karteczka - nie kasa, więc co??

I od tego momentu zagłębiłem się w temacie całkowicie - chodziło o zamiennik obiektywu dołączonego do aparatu, który niestety nie słynie z dobrej jakości. Tym obiektywem będe robił znaczną większość zdjęć, więc wybór musiał być przemyślany. Od jakiegoś czasu miałem już upatrzony pewien model. W sobotę pojechaliśmy do Zielonej Góry, gdzie siedzibę ma internetowy sklep FotoExpert. Jak ktoś nie zna to lepiej niech pozna, bo to najlepszy sklep w okolicy. Na miejscu okazało się, że mojego obiektywu nie ma. Jest inny, lepszy. Stanąłem przed trudnym zadaniem - nic o nim nie wiedziałem oprócz danych podawanych przez sprzedawcę. Sklep na szczęście stanął na wysokości zadania - zakupiłem go, ale z możliwością ewentualnej wymiany, zwrotu itp. Miałem więc cały weekend na testy, które wypadły znakomicie. Kawał porządnego szkła. Daje on o wiele większe możliwości, o wiele lepszą jakość i pomijając jego wagę - poprawia komfort pracy. Więc do roboty...

Testy w ZG

...i w warunkach domowych...

...pierwszy plener...


...i obiad u rodziców.

poniedziałek, 15 października 2007

No mialem...

No miałem napisać o czymś ważnym, ale jestem aż tak bardzo niedysponowany, że nie dam rady.

Zorientowani w temacie mi wybaczą - wieczór się udał. Buziaczki kochani...

wtorek, 9 października 2007

Zachód po Chińsku...

Niestety chronologia musi być i zamiast ptactwa spod Przemkowa i poradzieckiego bunkra pokażę dzisiaj widok z okna.

Zachód z naszego okna balkonowego prawie zawsze wygląda interesująco, ale od jakiegoś czasu już go nie uwieczniam. Kolory się zmieniają, chmury zawsze są inne, ale sam widok z okna jest zawsze taki sam. Byłoby to nieco nudne, gdybym rejestrował każdy ciekawy zachód. Tego dnia udało mi się za pomocą zoomu odnaleźć ciekawy kadr. Mała gałązka powiększona przez duże zbliżenie stworzyła całkiem inny kadr, a drobna obróbka zrobiła ze zdjęcia jakiś taki inny świat. Nie wiem czemu, ale mi kojarzy się to z jakimiś chińsko-japońskimi baśniami. Czy tylko mi takie skojarzenia się nasuwają?? Wrzucić taką fotę na te ich papierowe drzwi, wcisnąć Gejszę zalewającą chińską herbatkę i mamy kadr z filmu pt. 'Przyczajony gronostaj, ukryty jeż'.


środa, 3 października 2007

Widziano bociano


W wąskim gardle na moście w Kostrzynie nad Odrą spędziliśmy większość z naszej podróży do Żar. Nie ma się co dziwić skoro połowa narodu jednego dnia postanowiła wrócić do chatki. Reszta trasy przebiegła bez zarzutów. Kolegę z Gazety odstawiliśmy w Zielonej Górze i chwilę później minęliśmy tablicę Żary.
A tu nagle na polu przy zielonogórskiej.... o ja cię kręcę!! Cała masa bocianów zwaliła się na pole podczas pracy kombajnów, niecodzienny widok według mnie. Człowiek zobaczy bociana i już podniecony, a tu cała chmara bocianów. Może to jakiś znak, kto wie...