Problem w tym tylko taki, że nie bardzo wiem co o tym wypadzie pisać - tak dawno to było - szczegółów nie pamiętam.
No więc Ja, Jagódka, Kaśka i Dorota ruszyliśmy w góry, które już dobrze znamy. Nie wiem czemu ciągle w te same - może dlatego, że pierwszy raz z Dorotą. Tak naprawdę to chyba najwyższe z najbliższych gór, które można obskoczyć w jeden dzień - a takie było założenie...
Tak więc z ulubionego parkingu w Karpaczu ruszyliśmy przez Wang, Pielgrzymy, Słonecznik w stronę Śnieżki. Po drodze - jak zwykle chwila relaksu na Pielgrzymach i Słoneczniku. W drodze powrotnej przez najpiękniejszą krainę tych gór - schronisko Samotnia - tam również obowiązkowe leżakowanie. Śnieżkę zdobyła Kaśka z Dorotą - my po krótkiej randce przy Domu Śląskim zeszliśmy do Strzechy Akademickiej, gdzie znowu nacieliśmy się na to paskudne żarcie. Już myślałem, że znajdę tam potrawę, która uratuje nadszarpnięte kiedyś zaufanie - nie udało się. Skosztowaliśmy mały ułamek tamtejszego menu, ale chyba już nie będzie mi dane skosztować reszty. Szkoda, że zaopatrują się raz na trzy lata, a olej do smażenia służy im przez rok. Fuj.
Krótka relacja zdjęciowa:
Więcej na Picasie:
Karpacz 14.06.2008 |
6 komentarzy:
łomatko - nowy post...ja myślałem, że już hasła do bloga zapomniałeś...
zabieram się do oglądania/czytania
Oglądłeś/czytłeś?? :-)
bardziej oglądałem bo czytania mało ;)
Trza było zapętlić się ze trzy razy - jaki problem
no faktycznie...o tym nie pomyślałem...ale dziś znowu tu jestem więc taka pętla z opóźnieniem
oj nudy nudy *lol*
Prześlij komentarz