sobota, 3 stycznia 2009

2009 to też Leart...

Czas zapiernicza szybciej niż by się chciało. Nowy rok się zaczął, a ja dalej w starym siedzę - zawodowo oczywiście. Zagrzebałem się w montażu filmów, zapomniałem co to aparat fotograficzny. Od września obiektyw czeka na wysłanie go do reklamacji i jeszcze się nie doczekał. Mało tego...nie mam już aparatu :-( smutna wiadomość, ale zobaczyć radość osoby obdarowanej - BEZCENNE! Najważniejsze, że trafił w dobre ręce i myślę, że niebawem jeszcze zobaczę efekty jego pracy...
Zostało parę bebechów i myślę, że do lata coś się uda zdobyć, może coś z wyższej półeczki...

Mamy więc rok wyższy o 1 od poprzedniego - niewielka zmiana - niewiele też się zmieni w moim rozkładzie zajęć, chyba że kryzys sprawi że będę miał więcej czasu. Narazie galopujący frank szwajcarski przypomina nam o gospodarczym załamaniu - przypomina już dosyć znacząco. Tylko kryzys może zatrzymać mój pociąg do aparatu cyfrowego. Jakby było źle - zawsze pozostaje telefon komórkowy.

A więc Leart - coż to jest? Po co pisać, wystarczy kliknąć TUTAJ.
Kto nie zna niech się zapozna i pamięta jak przyjdzie na niego kolej, lub na dzieci i wnuki... i tak dalej. Wszystko nakręcimy. Może niebawem coś uda się wmontować na bloga, oczywiście oprócz tego co znajdziecie na niedawno otwartym kanale na Youtube a dokładniej na kanale LEART
To się poreklamowałem, ale jakoś muszę się usprawiedliwić.


W wolnej chwili oczywiście zarzucę kolejnego posta do którego zdjęcia już są przygotowane, a za dużo nie napiszę bo pamięć moja jak wiadomo sięga do przedwczoraj, to co tydzień temu to za mgłą, a  30 czerwca 2008 to biała plama :-) wtedy właśnie wyrwałem się na chwilę, żeby w końcu zobaczyć rajd Drezno-Wrocław...

Do następnego (a czy ktoś tu jeszcze zagląda?)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

a no zagląda zagląda:)i już się nie mogę doczekać następnego i następnego...

Anonimowy pisze...

zaglądają! żeby nie było!
pisać,dokumentować, nawet jak nie ma aparatu to na sucho!

Gorgomił pisze...

Jasne że zagląda :))