niedziela, 18 lutego 2007

Koniec tygodnia.

Koniec tygodnia był bardzo pracowity. Powstała szafa na przedpokój i jeszcze wiele innych elementów do mieszkania. I jak zwykle nasz pech nie pozwolił na montaż tego wszystkiego. Nie będę się rozpisywał na ten temat, ale jak tylko coś się zmieni w mieszkaniu to natychmiast poinformuje. Nowością w mieszkaniu jest na razie komputer, który stanął na dość oryginalnym biurku - niestety - jeszcze bez internetu.


Tymczasem w firmie - nowy blat kuchenny spoufalił się z drzwiami szafy wnękowej. Wszystko niebawem stanie w mieszkaniu.


Tymczasem nastała niedziela. Wybraliśmy się na rodzinny spacer do lokalnego lasku. Towarzyszył nam Repaer z Julia i Elizką. Piękna pogoda była - od rana grzało słońce i nieco nagrzało powietrze i niestety nagrzało również ziemię i zamiast twardego podłoża pojawiło się błoto chlustające przy każdym kroku. Poszliśmy tam w konkretnym celu. Poprzedniego dnia Reaper przyuważył drzewo, które zagrażało przechodniom. Jego masa jednak nie dała rady przewrócić drzewa - zgłosił się więc do mnie o pomoc. Drzewo znajdowało sie w sumie na początku wycieczki i okazało sie słabym przeciwnikiem i już po chwili poddało sie niemal bez walki. Ruszyliśmy dalej...


Opuszczona jednostka szybko zniknęła z oczu i szybko dotarliśmy do pierwszych zbiorników wodnych. A tam przepiękne słońce rozbłyskiwało na falach, a wiatr szumiał wśród sitowia.



Wszystkie bobry gdzieś nawiały, więc postanowiliśmy zwiedzić jeszcze znany z dzieciństwa wiadukt.




Na wiadukcie - po staremu - tory, mchy i my.





W drodze powrotnej udało nam się na dawnym basenie wojskowym natrafić na rodzinę bobrów. Nareszcie się udało - cała ekipa szybko chwyciła za kamienie. Wygrywał ten, który utopił więcej bobrów. Zabawa była przednia.



Wygrała Jagódka. W nagrodę wyłowiliśmy jej dzieci bobrów na obiad.


Droga powrotna była równie ciekawa. Oprócz pięknych plenerów odkryliśmy dwa nowe gatunki drzew. drzewo Butowe i drzewo Betonowe.





P.S. Oczywiście, żadne zwierzę nie ucierpiało na wycieczce - a ten tekst to tylko moja chora wyobraźnia. Wybaczcie!!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Heh niezle historie sie przydazaja!! Kiedy Ty Dudzin z za aparatu sie wychylisz ??

Unknown pisze...

YYYY Znaczy się chyba nie da rady bo jak się wychyle to będę za blisko obiektywu i ostrości nie złapie. Chyba dobre wytłumaczenie.