
Tymczasem w firmie - nowy blat kuchenny spoufalił się z drzwiami szafy wnękowej. Wszystko niebawem stanie w mieszkaniu.



Opuszczona jednostka szybko zniknęła z oczu i szybko dotarliśmy do pierwszych zbiorników wodnych. A tam przepiękne słońce rozbłyskiwało na falach, a wiatr szumiał wśród sitowia.


Wszystkie bobry gdzieś nawiały, więc postanowiliśmy zwiedzić jeszcze znany z dzieciństwa wiadukt.



Na wiadukcie - po staremu - tory, mchy i my.



W drodze powrotnej udało nam się na dawnym basenie wojskowym natrafić na rodzinę bobrów. Nareszcie się udało - cała ekipa szybko chwyciła za kamienie. Wygrywał ten, który utopił więcej bobrów. Zabawa była przednia.


Wygrała Jagódka. W nagrodę wyłowiliśmy jej dzieci bobrów na obiad.

Droga powrotna była równie ciekawa. Oprócz pięknych plenerów odkryliśmy dwa nowe gatunki drzew. drzewo Butowe i drzewo Betonowe.



P.S. Oczywiście, żadne zwierzę nie ucierpiało na wycieczce - a ten tekst to tylko moja chora wyobraźnia. Wybaczcie!!
2 komentarze:
Heh niezle historie sie przydazaja!! Kiedy Ty Dudzin z za aparatu sie wychylisz ??
YYYY Znaczy się chyba nie da rady bo jak się wychyle to będę za blisko obiektywu i ostrości nie złapie. Chyba dobre wytłumaczenie.
Prześlij komentarz