Rzecz miała miejsce bezpośrednio po niedzielnym koncercie AKURAT. Po powrocie do domu okazało się, że na podłodze leży półżywy potwór. Pewnie jakby w nim było więcej życia to by nas ukatrupił. Przyznam się, że jeszcze tak wielkiego owada tego typu na żywo nie widziałem. Szybko udało mi się obezwładnić dziada przy pomocy kieliszka i kawałka tektury. Nie mogłem sobie odmówić i dzięki pomocy Jagódki, która dzielnie trzymała tekturkę, udało mi się zrobić parę fotek. Cudem w niemal całkowitych ciemnościach - ręcznie ustawiłem ostrość i coś tam wyszło.



Wystrzeliłem potwora przez balkon i być może przeżył. Mniej szczęścia miała za to sikorka, która w poniedziałek z maksymalną prędkością zderzyła się z drzwiami balkonowymi. Brutalne to i smutne, ale dobry fotograf nawet jeśli amator - musi sobie poradzić i w takich sytuacjach.


2 komentarze:
No w końcu coś się ruszyło!
Internet z przerwami masz od tygodnia a postów nihu..hu :/
a teraz znowu albo o trupach albo o pół żywych piszesz! :)
ale szerszy to niezłego paszczaka ma-szczękoczułki i nogogłaszczki jak się patrzy no i pancerzyk chitynowy też niczego sobie.
A sikorę reanimowałeś metodą usta-dziobek??
Fotki z gór dawaj leszczyno
Z gór?? Na blogu dopiero początek czerwca, a z gór wróciłem wczoraj. Postaram się szybko nadrobić.
Sikorka była już całkiem sztywna, więc pozostało tylko zorganizować jej ostatni lot - tak więc zrobiłem.
Prześlij komentarz